Powrót na stronę główną sieciowej biblioteki alternatywnej

Powrót do spisu treści


Errico Malatesta

Anarchia

Poprzedni rozdział
Następny rozdział


V. CO ZASTĄPI RZĄD

    Zresztą, aby zrozumieć, jak społeczeństwo może istnieć bez rządu, wystarczy obserwować je uważnie obecnie, a zobaczymy wtedy, że istotnie znaczna część funkcji społecznych spełnia się dziś nawet bez interwencji rządu, który wtrąca się po to jedynie, aby wyzyskiwać masy, bronić uprzywilejowanych i w końcu nadawać całkiem niepotrzebnie moc prawną wszystkiemu, co się zrobiło bez niego, a nawet pomimo i przeciw niemu. Ludzie pracują, handlują, studiują, podróżują, stosują się jak chcą do prawideł moralności i higieny, korzystają z postępów nauki i sztuki, wchodzą pomiędzy sobą w określone stosunki nie czując potrzeby, aby ktokolwiek im wskazywał sposób postępowania. l właśnie te sprawy, do których rząd się nie wtrąca, idą najlepiej, dają mniej powodów do sporów i odpowiadają więcej życzeniom ogółu, tak iż wszyscy znajdują w nich korzyść i zadowolenie.

    Rząd nie jest potrzebny dla wielkich przedsiębiorstw, dla tych instytucji publicznych, które wymagają prawidłowego współdziałania wielu ludzi z różnych warstw społecznych i krajów. Tysiące podobnych przedsiębiorstw są dziś nawet dziełem prywatnych towarzystw swobodnie ukonstytuowanych i zdaniem ogółu mają największe powodzenie. Nie mówimy o stowarzyszeniach kapitalistów, zorganizowanych w celu wyzysku, chociaż i one są dowodem możliwości i potęgi wolnego stowarzyszenia, mogącego objąć wielką ilość najprzeróżniejszych ludzi.

    Lecz mówmy lepiej o stowarzyszeniach opartych na miłości bliźniego lub zamiłowaniu do nauki albo też wprost mające na celu rozrywkę lub zadowolenie ambicji - wyobrażają one lepiej jakimi będą stowarzyszenia w społeczeństwie gdzie nie będzie istnieć własność prywatna i walka między ludźmi, a każdy będzie widział swój interes w szczęściu ogółu a swoje największe zadowolenie w czynieniu innym dobrze.


    Towarzystwa i kongresy naukowe, międzynarodowe towarzystwa ratunkowe, towarzystwo Czerwonego Krzyża, towarzystwa geograficzne, stowarzyszenia robotnicze, zastępy ochotników, którzy śpieszą na pomoc we wszystkich wielkich klęskach publicznych są przykładami z pomiędzy tysięcy, tego uczucia społecznego, które przejawia się zawsze, gdy wchodzi w grę istotna potrzeba lub prawdziwe uczucie. Sposobów nie zabraknie nigdy. Jeżeli dobrowolne stowarzyszenia nie zawładnęły światem, nie objęły wszystkich gałęzi działalności materialnej i duchowej, to przyczyną tego są przeszkody stawiane przez rządy, antagonizmy wytwarzane przez własność prywatną, niemoc i upodlenie większości ludzi, wskutek zawładnięcia bogactwa przez niektórych. Rząd podejmuje się na przykład urządzenia poczt, kolei żelaznych itd. Lecz w rzeczywistości, w czym przejawia się tu jego pomoc? Gdy naród jest w stanie korzystać z jakichś instytucji i odczuwa ich potrzebę, to niezwłocznie myśli o ich zorganizowaniu, a technicy nie potrzebują posiadać patentu od rządu, aby się wziąć do roboty. Im potrzeba jest pilniejszą i więcej ogólną, tym więcej jest chętnych do jej wykonania. Jeśliby naród zdolny był do myślenia o produkcji i środkach żywności, niewątpliwie nie dalby się zamorzyć głodem w oczekiwaniu, aż rząd ustanowi odnośne prawa. Wiadomym jest, że interes osobisty jest wielkim bodźcem wszelkiej działalności. A więc, gdy interes wszystkich stanie się interesem każdego - a co jest naturalnym wynikiem zniesienia własności prywatnej - wszyscy będą współdziałali; jeżeli to dziś ma miejsce, skoro praca przedstawia interes tylko dla niektórych to tym bardziej i tym lepiej będzie się pracowało, gdy tą pracą będą zainteresowani wszyscy.

    Trudno zrozumieć, że są ludzie którzy sądzą, że wykonanie i prawidłowe funkcjonowanie instytucji publicznych, koniecznych dla życia społecznego, odbywa się lepiej, gdy są one powierzane urzędnikom rządowym, a nie wprost samym pracującym, którzy pod wpływem własnej ochoty lub ugody z innymi wybrali ten rodzaj pracy i wykonują go pod bezpośrednim dozorem wszystkich zainteresowanych.

    Oczywiście, w każdym wielkim zbiorowym przedsięwzięciu potrzebny jest podział pracy, zarząd techniczny, administracja itd. Jednakże zwolennicy autorytetu wdzięcznie korzystają z gry słów dla dowodzenia racji bytu rządu jako niezbędnego do zorganizowania pracy.

    Rząd, powtarzam to raz jeszcze; jest to zbiór jednostek, które dostały lub też zagarnęły sobie przywileje oraz możność ustanawiania praw i zmuszania ludzi do posłuszeństwa tymże; podczas gdy administrator, inżynier itd. przyjmują na siebie obowiązek wykonywania pracy i takową wykonują. "Rząd" znaczy nadanie władzy, czyli wyrzeczenie się inicjatywy i panowania wszystkich na korzyść kilku. "Administracja" znaczy wyznaczenie pracy, lub też obowiązek dany i przyjęty: swobodna wymiana usług oparta na wolnej umowie. Rządzący jest uprzywilejowanym, ponieważ on ma prawo rozkazywania innym i posługiwania się siłą innych dla przeprowadzenia swoich myśli i swoich osobistych życzeń.

    Zarządzający, dyrektor techniczny itd. są pracownikami jak i wszyscy inni. Mówimy, rozumie się, o społeczeństwie gdzie wszyscy mają jednakowe środki do rozwijania się, są lub mogą być jednocześnie pracownikami umysłowymi i fizycznymi, gdzie wszystkie prace, wszystkie czynności dają równe prawa do korzystania z urządzeń społecznych. Nie trzeba mieszać czynności rządu z czynnościami administracji, gdyż różnią się one zasadniczo, a jeśli dziś są połączone, to tylko z przyczyny przywileju ekonomicznego i politycznego. Lecz przejdźmy do czynności, w których rząd jest uważany za istotnie niezbędny: do obrony zewnętrznej i wewnętrznej, t.j. do wojny, policji i sądownictwa.

    Kiedy znikną rządy, a bogactwo społeczne będzie do użytku ogółu, uczucie nienawiści między różnymi narodami zniknie bardzo prędko, i wojna nie będzie miała racji bytu. Powiemy nawet, że w obecnym stanie społeczeństwa, kiedy rewolucja wybuchnie w jednym kraju, jeśli nie znajdzie ona oddźwięku natychmiastowego, wszędzie jednak spotka tyle sympatii, że żaden rząd nie odważy się wysłać wojsk za granicę, nie chcąc się narazić na wybuch rewolucji we własnym państwie.

    Przypuśćmy jednak, że rządy krajów nie wyemancypowanych chciałyby wolny już naród znowu ujarzmić; czy potrzeba by do tego rządu, by móc się obronić? Dla prowadzenia wojny potrzeba ludzi z wiadomościami geograficznymi i technicznymi, a przede wszystkim ludzi, którzy chcieli by walczyć. Rząd nie może zwiększyć zdolności jednych ani dobrej woli drugich. Historia uczy nas, że naród, który chce rzeczywiście bronić swojego kraju, jest niezwyciężonym; we Włoszech wie każdy, jak przed korpusami wolontariuszy - organizacji pod pewnym względem anarchistycznej, chwiały się trony i uciekały regularne armie, złożone z ludzi bądź to zmuszonych, bądź to wynajętych. "Policja"? "Sądownictwo"? Wielu ludzi przedstawia sobie, że gdyby nie było żandarmów, policjantów i sędziów, każdy mógłby swobodnie zabijać, gwałcić i po nieludzku traktować swojego bliźniego; że anarchiści w imię swoich zasad chcieliby, żeby zapanowała ta dziwna wolność, która jest pogwałceniem i zniszczeniem wolności i życia innych. Oni są niemal pewni, że zburzywszy rząd i prywatną własność, pozwolimy swobodnie odbudować się jednemu i drugiej przez szacunek dla "wolności" tych, którzy by odczuwali potrzebę rządzenia i posiadania. Dziwne zaiste pojmowanie naszych idei! Prawda, że łatwiej jest wzruszeniem ramion uniknąć trudu ich zabijania.


    Swoboda, której my chcemy dla siebie i dla drugich, nie jest swobodą absolutną, oderwaną, metafizyczną, która w praktyce życiowej sprowadziłaby ucisk słabych, lecz jest to swoboda rzeczywista, swoboda możliwa, wynikająca ze świadomej wspólności interesów, dobrowolnej solidarności. My głosimy zasadę: "Rób, co chcesz" i w niej streszczamy, że tak powiem, nasz program, gdyż - jak to łatwe jest do zrozumienia jesteśmy pewni, że w społeczeństwie harmonijnym, w społeczeństwie bez rządu i bez własności "każdy będzie pragnął tego, co powinien".

    Ale jeżeli wskutek wychowania otrzymanego w obecnym społeczeństwie, choroby lub innej jakiejś przyczyny, ktokolwiek chciałby nam i innym wyrządzić krzywdę, będziemy się posługiwali, bądźcie tego pewni, wszystkimi możliwymi środkami, aby temu przeszkodzić. Oczywiście wiedząc, że charakter człowieka zależny jest od jego organizmu jak i warunków klimatycznych oraz społecznych, pośród których żyje, jeśli nie mieszamy świętego prawa obrony z mniemanym i nie-dorzecznym prawem karania; jeśli w przestępcy, tj. w tym, kto popełnia akty antyspołeczne nie widzimy nieposłusznego niewolnika, jak to robi dzisiejszy sędzia, lecz chorego brata potrzebującego opieki; nie będziemy wówczas powodowali się nienawiścią, będziemy się starali nie przekroczyć granic istotnej obrony, nie będziemy pragnęli zemsty, lecz wyleczenia i oświecenia owego nieszczęśliwego wszystkimi sposobami, jakich nam dostarczy nauka.

    W każdym razie, jakkolwiek pojmują to anarchiści- którzy, jak wszyscy teoretycy, mogą nieraz stracić z oczu rzeczywistość i uganiać się za pozorami logiki - pewnym jest, że ludzie nigdy nie pozwolą bezkarnie ograniczać ich swobody lub wyrządzać szkodę ich dobrobytowi, a gdyby zaszła taka potrzeba, znaleźliby środki obrony przeciw antyspołecznym dążeniom jednostek. Lecz czy dla tego potrzebni są ludzie, których specjalnym zadaniem byłoby sporządzanie praw? I inni, którzy spędzali by życie na wyszukiwaniu winnych przekroczenia praw?

    Skoro naród istotnie potępia jakąś rzecz i uznaje ją za szkodliwą, to potrafi on zawsze lepiej do niej nie dopuścić, lepiej niż wszyscy zawodowi prawodawcy, żandarmi i sędziowie. Kiedy w rewolucjach naród niesłusznie z resztą pragnął uszanować własność prywatną, uczynił to lepiej, niż mogłaby to zrobić cała armia żandarmów.

    Zwyczaje wynikają zawsze z potrzeb i uczuć ogółu; są one tym bardziej szanowane, w mniejszym stopniu podlegają. uświęceniu przez prawo, gdyż wszyscy widzą i rozumieją pożytek takowych i nie oczekując pomocy rządu, starają się sami o ich zachowanie. Dla karawany, która wędruje przez pustynie Afryki roztropna oszczędność wody jest kwestią życia lub śmierci wszystkich i woda w tych okolicznościach staje się rzeczą świętą: nikt nie pozwala sobie jej nadużywać.

    Konspiratorzy muszą zachować tajemnicę i wszyscy strzegą tej tajemnicy, a powszechna pogarda spada na zdrajcę. Domy gry nie są pod osłoną prawa, a jednak pomiędzy graczami ten, który nie płaci jest uważany i sam się uważa za zhańbionego.

    Czy to może dzięki żandarmom nie ma większej ilości zabójstw niż obecnie? W znacznej ilości gmin włoskich można zauważyć żandarmów nader rzadko i z daleka, a jednak miliony ludzi wędrują przez góry i doliny, z dala od opiekuńczych oczu władzy, tak, iż można byłoby ich ograbić, nie narażając się na żadną karę, a jednak wszyscy równie bezpiecznie podróżują jak w najbardziej strzeżonych miejscowościach. Statystyka wykazuje, iż ilość przestępców ulega małej zmianie pod wpływem środków karnych, a większej natomiast pod wpływem warunków ekonomicznych i stanu opinii publicznej.

    Prawodawstwo karne z resztą dotyczy tylko czynów niezwykłych i wyjątkowych. Życie codzienne toczy się poza granicami kodeksu i ustala się prawie nieświadomie za milczącą i dobrowolną zasadą wszystkich. Wytworzone w ciągu lat i wieków zwyczaje grają znacznie ważniejszą rolę w życiu społecznym niżeli paragrafy kodeksu karnego i są bardziej szanowane, mimo, że nie są strzeżone przez żadną władzę, a utrzymują się jedynie dzięki temu, że ci, co je naruszają, ściągają na siebie ogólną pogardę. Gdy zachodzą między ludźmi nieporozumienia, czyż dobrowolnie wybrany sędzia polubowny lub nacisk opinii publicznej nie ocenią trafniej po czyjej stronie jest słuszność, niżeli ludzie z urzędu, mający prawo sądzenia wszystkiego i wszystkich, z konieczności niekompetentni, tym samym niesprawiedliwi?

    Tak jak rząd istnieje tylko dla obrony klas uprzywilejowanych, podobnież policja i sądy ustanowione są przez naród w celu karania czynów nie uważanych przez ogół za przestępstwa, a będących jedynie szkodliwymi dla przywilejów rządu i posiadaczy. Dla prawdziwej obrony społecznej, dla obrony dobrobytu i wolności wszystkich nie ma nic szkodliwszego jak tworzenie się tej klasy ludzi, którzy wyobrażają sobie, że zadaniem ich jest bronić wszystkich; przyzwyczajają się uważać każdego człowieka za zwierza, które można wsadzić do klatki i gnębić bez przyczyny, jedynie na rozkaz dowódcy, jak to czynią nieświadome i płatne zbiry.


Poprzedni rozdział
Następny rozdział


Powrót do spisu treści

Powrót na stronę główną sieciowej biblioteki alternatywnej