prawa Zwierząt, prawa człowieka
wróć na stronę główną

WSTĘP DO ANARCHIZMU

W co wierzą anarchiści
Różnice poglądowe
Anarchistyczna działalność

[broszura wydana przez Wydawnictwo "Inny świat"]


Poprzednie rozdziały
Następne rozdziały


Ideały anarchistyczne, czyli w co wierzą anarchiści

Anarchiści wierzą, że każdy ma prawo do wolności; że celem społeczeństwa jest rozszerzanie indywidualnej swobody jej członków. Wokół tych założeń obraca się cała idea anarchizmu.

Człowiek żyjący od początku samotnie (dla przykładu pustelnik), będący materialnie samowystarczalny mógłby podejmować własne decyzje nie ograniczone przez społeczne zależności, a tym samym mógłby czuć się wolnym, jednak wszelkie jego działania uzależnione byłyby od przyrody, której w pojedynkę by nie ujarzmił. Przystosowując się do życia w gromadzie, stałby się bardziej niezależny od sił natury, lecz tym samym musiałby się ogółowi społeczności i panującym we wspólnocie prawom. Społeczeństwo, mimo, iż jest w jakimś stopniu zorganizowane i przez to ograniczone różnymi zakazami, daje poszczególnym członkom tejże społeczności więcej możliwości działania, niż życie w odosobnieniu. takie właśnie społeczeństwo, pozwalające ludziom na wyrażanie swoich idei, na rozwijanie się, jest według anarchistów społęczeństwem idealnym.

Każdy związek społeczny, w którym pewna grupa dominuje nad resztą, używając do tego celu strachu i przemocy, ogranicza prawo wyboru ludzi, którzy muszą się podporządkować. Taki charakter mają wszelkie systemy państwowe. Rząd i organizacje go wspierające korzystają z przemocy, by egzekwować przypisane sobie przywileje. W opini anarchistów, związki opierające się na instytucjonalnej przemocy, narzuconej społęczeństwu, są nieporządane. Są one jak społeczna zaraza, którą każdy powinien starać się wyeliminować.

Anarchizm stoi w opozycji do państwa, armii, niewolnictwa, więziennictwa, monopolów, kapitalizmu, biurokracji, monarchii, oligarchii, patriarchatu i każdej innej instytucji wykorzystującej w swym działaniu przemoc i nierówność. Innymi słowy, anarchizm przeciwstawia się rządowi w każdym jego wydaniu. (W praktyce, w społeczeństwie opartym o system rządowy, anarchiści mogą się zgodzić na istnienie jednego rodzaju przemocy po to, aby wyeliminować inny. Dla przykladu można wezwać legalnie działającą policję dla obrony swojej wolności przed przemocą kryminalistó, brutalnych szefów, itp. Mimo to, wszelkie formy przemocy mają ze sobą więcej wspólnego, niż dostrzegalnych między nimi rożnic).

Dla celów słownikowych anarchizm można poprawnie zdefiniować jako opozycję dla wszelkich rodzajów rządu narzuconych odgórnie. Błędem byłoby jednak twierdzenie, że anarchizm jest zjawiskiem negatywnym. Opozycja dla rządu wyrasta z przeświadczenia o pozytywnym charakterze społeczeństwa, które to nie potrzebuje takiego przymusu. To nieprawda, że społeczeństwo bez państwa nie mogloby istnieć. Wbrew pozorom, to nie państwowa przemoc, a chęć życia w grupie scala społeczeństwo.

Anarchia

Ideą anarchizmu jest stworzenie spoleczeństwa, w którym to poszczególni ludzie mogliby robić wszystko, na co mają ochotę, pod warunkiem, że nie stoi to w sprzeczności z prawem wolnego wyboru innych członków społeczności. Taką właśnie sytuację oznacza greckie słowo anarchia, czyli brak odgórnych rządów.

Anarchiści nie oczekują, że wszyscy ludzie będą altruistami; będą mądrzy, dobrzy, perfekcyjni, itp. Wierzą jednak, że społeczeństwo bez władzy jest możliwe do osiągnięcia, mimo nieidealnej natury człowieka. Każde (realne!) społeczeństwo, bez odgórnie narzuconej władzy, będzie budzić żywe zainteresowanie anarchistów.

Jasnym chyba jest, że każda "zdrowa" anarchia potrzebować będzie społecznej presji, by odciągnąć ludzi od działań z wykorzystaniem przemocy; z drugiej jednak strony - zapobiec używaniu przemocy przez jednostkę znaczy tę jednostkę ograniczyć. Każde społeczeństwo narzuca ograniczenia i nie da się tego uniknąć. Anarchizm nie oznacza perfekcyjnej wolności; anarchia to brak rządu i nałożonej przez niego nierówności. Wykazanie utopijności prawdziwej wolności nie jest bynajmniej argumentem przeciwko anarchizmowi, jest jedynie potwierdzeniem tezy, iż nic nie jest idealne.

Możliwość wcielenia anarchii w życie nie jest niczym poparta, ani udokumentowana (podobnie jednak było z pierwszym systemem demokratycznym, pierwszą monarchią, republika itp.). "czy anarchia jest możliwa" jest pytaniem wyłącznie hipotetycznym i odpowiedź nie pojawi się dopóty, dopóki nie pojawi się anarchia. Pytaniem więc jest "Czy o anarchię warto walczyć?" - sądzę, że tak.

"Anarchia" a społęczny nieporządek

Poza wyżej opisanym znaczneiem, słowa anarchia używa się również do określenia stanu wywołanego nieudolnym rządzeniem, bądź brutalnej samowoli zmilitaryzowanych band (anarchia militarna). Użyta w tym sensie jest etymologicznym nieporozumieniem.

Oba znaczenia terminu anarchia są obecnie w powszechnym użyciu, co wywołuje zamieszanie. Ludzie słyszą o bezwzględnych bandach, nazywanych w mediach "anarchistycznymi" (dziennikarze nad wyraz często używają określenia "anarchistyczny" dla określenia przewrotów, zamachów, itp. Fakt, że siły "wywrotowe" dążą do obalenia istniejącej władzy,nie znaczy, że są anarchistami. Anarchiści przeciwstawiają się każdej wladzy, natomiast zbrojne hunty dążą do obalenia władzy i zastąpienia jej wlasnym reżimem). Kiedy indziej słyszą o anarchistach broniących wolności; stąd łatwo wywnioskować można, że anarchiści to ludzie dążący do brutalnej samowoli. Stwierdzenia tego typu są bardzo często spotykane w naszym społeczeństwie. Niewątpliwie rządzącym elitom jest to na rękę; dopóki spoleczeństwo utwierdzane jest w przeświadczeniu o negatywnym charakterze anarchii, dopóty anarchiści nie będą stanowić realnego zagrożenia dla władzy.

Niektórzy anarchiści próbowali ominąć nieciekawe skojarzenia przez nazywanie siebie na przyklad autonomistami czy wolnościowcami. W rezultacie mnożyły się nieporozumienia i niejasności.

Najprostrzą drogą, by ominąć wszelkie nieporozumienia, byłoby zarezerwowanie terminu "anarchia" dla jego etymologicznie poprawnego znaczenia. Tymczasem nierówność i brutalną samowolę należałoby nazwać terminem takim jak na przykład "społeczny nieporządek" (ang. social disorder).

Anarchizm i terroryzm

Słowo "terroryzm" oznacza używanie przemocy, np. nielegalne podkładanie bomb i strzelanie do ludzi (szczególnie dla osiągnięcia politycznego celu) i w tym pojęciu przypisywany jest często anarchistom. "Podziękować" w tym momencie jedynie państwu, które przy pomocy mediów wykreowało ten stan rzeczy. Pamiętajmy jednak, że prowadząc wojny produkujemy i używamy o wiele więcej bomb, pozbawiamy żtcia więcej ludzi i przyczyniamy się do powstawania terroru. Mimo to wojen nie uznaje się jednak za akty terrorystyczne, gdyż mają one poparcie legalnej władzy.

Terroryzm używany był kiedyś przez anarchistów. Jednak terroryzm używali również (...) Katolicy, Protestanci, Mahometanie, Hindusi, Sikhowie, marksiści, faszyści, nacjonaliści, patrioci, rojaliści, demokraci i republikanie.

Zdecydowana większość anarchistów zawsze i wszędzie przeciwstawiała się terroryzmowi, jako moralnie niegodnemu i sprzeczności z ideą wolności (terroryzm ograniczenie wolności). Tak też uważali (...) Katolicy, Protestanci, Mahometanie, Hindusi, Sikhowie, marksiści, faszyści, nacjonaliści, patrioci, rojaliści, demokraci i republikanie. W przeciwieństwie do nich jednak, anarchiści ciągle muszą o tym mówić społeczeństwu, przypominać. W innym wypadku zawsze znajdzie się "niedzielny" dziennikarz, który przedstawi nas jako dzikich, fanatycznych morderców. Taka już jest natura ludzka - to co straszne i krawawe, to najciekawsze, a że anarchiści stanowią mniejszość na politycznej arenie, tak więc "bezpiecznie" jest obciążać właśnie ich. Poza tym postulaty zniesienia władzy rządowej godzą w każdą z partii; w momencie zaistnienia "anarchii" senatorowie, posłowie i cała reszta karierowiczów zostałaby bez "etacików". Dlatego więc, nikomu poza anarchistami nie jest na rękę propagowanie w społeczeństwie tychże idei. Dlatego też obraz anarchistów jest wciąż fałszowany (nie jest to, bynajmniej, użalanie się nad sobą, tylko stwierdzenie faktu).

"Anarchistyczni podkładacze bomb" są mitem, najczęściej zaczerpniętym z dziewiętnastowiecznych brukowców i powieści dwudziestolecia międzywojennego (gdy wojny "wyszły z mody", a pozytywni bohaterowie potrzebowali przeciwników).

Powiedzmy sobie to otwarcie: znikoma liczba terrorystow ma lub miała cokolwiek wspólnego z anarchizmem. Ruch anarchistyczny zawsze utożsamiał się ideą pokojowego współistnienia społeczności.

Przy okazji problemu omawiania terroryzmu i wojen, warto przypomnieć kilka faktow z istnienia ONZ (czyli organizacji opierającej się o system państwowy, mającej na celu utrzymanie porządku i pokoju).

Czyż to ironia, a może celowy zbieg okoliczności, że światowa piątka gigantów militarnych (USA, Wielka Brytania, Francja, Chiny i Rosja) to akurat piątka najbardziej liczących się członków Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych? Czy zatem prawienie o bezpieczeństwie światowym nie jest aktem wyszukanej perwersji, w którym to rolę "wisienki w lukrze" przejęły narody biedne i mało znaczące w oczach wielkiej polityki?

Na czym polega ochrona naszego świata możemy stwierdzić dopiero wtedy, gdy uświadomimy sobie, że od czasu uchwalenia Rady Bezpieczeństwa ONZ po II wojnie światowej, wybuchło ponad 300 konfliktów, z czego ponad 30 wciąż trwa, a inne grożą wybuchem.

Od roku 1990 do 1993 włącznie, kiedy to świat powinien cieszyć się owocami "dywidenty pokoju", piątka czołowych członków Rady Bezpieczeństwa wysłała krajom rozwijającym się po 45.568.000 $ na zakup broni.

Jakby nie patrzeć, "pokój" w tym wydaniu jest zwykłym żartem; czyż może być coś ważniejszego dla mocarstw niż pieniądze? To one kierują polityką pokojową członków Rady Bezpieczeństwa w południowo-wschodniej Azji. W latach 1992-95 Tajwan zamówił w USA ponad sto pięćdziesiąt myśliwców F-16, sześć La Fayette i sześćdziesiąt Mirage 2000 we Francji. Malezja wyposażyła się w osiemnaście Migów 29, osiem F-16 i dwanaście brytyjskich Hawk. Zdeterminowany Singapur zakupił osiemnaście F-16, Tajlandia postarała się o szesnaście F-16, a Indonezja uzbroiła się w 24 Hawk. Węsząc dobry interes i rosnące zyski związane z okolicami morza Południowo-Chińskiego, Chiny kupiły od Rosji za dwa biliony dolarów licencję na produkcję SU 27, pod warunkiem, że nie będą one użyte przeciwko Rosji. Trudno było o tej umowie zapomnieć, szczególnie wtedy, gdy Wietnam kupił 6 nowych SU 27 od Chin.

"Wielkim" odkryciem było stwierdzenie przez International Peace Research Institute ze Sztokholmu, że 25% wszelkiej wyprodukowanej broni trafiło do krajów południowo-wschodniej Azji, a dostawcami tej broni są... właśnie te same kraje, które tworzą Radę Bezpieczeństwa ONZ. Cóż jednak może się zmienić, gdy wydatki siedmiu krajów południowej Azji (Japonia, Indonezja, Malezja, Południowa Korea, Tajwan, Singapur, Tajlandia) wzrosły z 49 bilionów dolarów w roku 1983 do 85 bilionów w roku 1993. Pod koniec 1995 roku na broń wydano już 130 bilionów dolarów. O te właśnie biliony dolarów wzbogaciła się nasza "walcząca o pokój" Rada.

Jak widać idea "bezpieczeństwa" nie jest adekwatna do tego na czym cały kapitalistyczny świat stoi - do profitów. Może więc tytuł "Rady Niebezpieczeństwa" pasowałby bardziej do piątki członków Organizacji Narodów Zjednoczonych; 50 milionów zabitych podczas wojen to chyba najlepszy argument "za".


Poprzednie rozdziały
Następne rozdziały

prawa Zwierząt, prawa człowieka
wróć na stronę główną