prawa Zwierząt, prawa człowieka
wróć na stronę główną

WSTĘP DO ANARCHIZMU

W co wierzą anarchiści
Różnice poglądowe
Anarchistyczna działalność

[broszura wydana przez Wydawnictwo "Inny świat"]


Poprzednie rozdziały
Następne rozdziały

Trochę o rządzie

Trudności argumentowania dziś anarchistyczNych tez porównać można z problemem forsowania ateistycznych poglądów w średniowiecznej Europie.

W wiekach średnich ludzie nigdy nie zastanawiali się, czy Bóg istnieje i czym On jest; było to dla nich rzeczą oczywistą i nikt nie kwestionował potrzeby jego czczenia. Obecnie nikt z nas nie zastanawia się nad istotą władzy, każdy odbiera to jako coś ewidentnie potrzebnego. Gdy anarchiści zaczynają kwestionować potrzebę istnienia rządu, wielu ludzi nie potrafi wyobrazić sobie sytuacji, gdy całe ich życie zależałoby wyłącznie od nich samych. Dla wielu ludzi wygodnie jest być rządzonym. Wystarczy tylko ponad połowę zarabianych pieniędzy (podatek dochodowy, ZUS) oddawać regularnie instytucjom rządowym, a w zamian za to otrzymujemy iluzję bezpieczeństwa, wolności i szczęścia. Wielu ludziom wydaje się, że państwo o nas dba; w rzeczywistości dba ono jedynie o nasze pieniądze, bez których nie mogłoby istnieć.

Jednym z argumentów, wysuwanych często przeciwko anarchizmowi jest to, że "jeśli każdy mógłby decydować o swoim życiu, to nikt nie chciałby służyć w wojsku i państwo stałoby się bezbronne". Wielu ludzi ma tak głęboko zakorzenioną potrzebę bycia rządzonym, że nie potrafi sobie wyobrazić świata bez państw i bez otaczających nas zewsząd wrogów tego państwa. W rzeczywistości idea państw bez granic nie jest dla ludzi obca. Na dzieleniu ludzi zależy elitom rządzącym. W ten sposób stwarzają oni iluzję zagrożenia, czychającego "za każdą z granic" (Dziel i rządź!). Wojny są zbrodniom przeciwko społeczeństwom; wywoływane zawsze przez "wielką politykę", ciągną za sobą śmierć i cierpienia milionów niewinnych ludzi. Z każdej wojny, bez względu na jej rezultat, zwycięsko wychodzą politycy, podczas gdy za nich giną "anonimowe miliony". Prawdą jest, że gdyby nie było granic, nie byłoby rządów, a co za tym idzie wojen (owszem, zdażałyby się konflikty wewnątrz społeczeństw, ale wybuchałyby one wokół konkretnego lokalnego problemu i nie miałyby tak ogromnego zasięgu jak konflikty obecne).

Zdezorientowani ludzie pytają, w jaki sposó dałoby się skłonić społeczeństwo do pracy skoro nie byłoby przymusu. Każdy chyba wie, że bezpośredni przymus nie jest jedynym czynnikiem stymulującym pracę. Poza nielicznymi, którzy mogą sobie pozwolić na "nierobienie niczego", cała reszta społeczeństwa wykonuje wiele czynności, z wielu innych powodów, poza przymusem władzy, takich jak: hobby, chęć doskonalenia się, a przede wszystkim chęć utrzymania rodziny, zarobienia na życie. Ludzie pracują przede wszystkim dla siebie samych, a dopiero potem dla przedstawicieli władzy (których w jakimś stopniu muszą utrzymywać i płacić im za poniżanie i wykorzystywanie społeczeństwa, czyli takich, ktorzy ich utrzymują). Strach przed pręgieżem, batem czy ogniem piekielnym nie jest potrzebny by zmusić ludzi do pracy.

Wielu ludzi myli rząd z organizacją życia społecznego, co sprawia, że anarchiści jawią się jako niszczyciele porządków spolecznych, twórcy chaosu. Anarchiści nigdy nie negowali potrzeby organizowania się (pod warunkiem, że przywódcy tych organizacji zostali dobrowolnie wybrani przez ludzi, któzy się im dobrowolnie podporządkowali).

Wielu ludzi sądzi, że rząd jest odpowiedzialny za utrudnianie życia społęczeństwu. Ludzie w sposób naturalny łączą się w pary i decydują na wspólne życie; sami dobierają sobie przyjaciół i nie potrzebują "błogosławieństwa" rządu, by poszerzając te związki tworzyć lokalne społęczności. Innym argumentem na rzecz utrzymania systemu państwowego jest twierdzenie, że ludzie nie są idealni i nie potrafią sobą rządzić (stąd potrzeba opłacania polityków, ktorzy to robią za nich). Skąd jednak u ludzi to przeświadczenie, że politycy są tak wszechstronnie uzdolnieni, że potrafią kierować życiem własnym i jeszcze milionów innych ludzi, których nawet nie znają (szczególnie, że część z nich nie ma nawet elementarnego wykształcenia w zakresie ekonomii, czy politologii)? Dodać należy również, ze większość polityków, to ludzie traktujący swoją pozycję jako źródło dochodów. Tacy ludzie myśleć będą jedynie o zarobieniu pieniędzy kosztem nas, a nie o naszych problemach. Ich "życie" trwa do czasu kolejnych wyborów, stąd chęć zbicia jak największej fortuny; "wyścig szczurow".

Rząd jako krok w stronę anarchii

Istnieją teorie wysuwane zarówno z lewej, jak i z prawej strony sceny politycznej, ktore zakłądają, ze społeczeństwa osiągają szczytowy swój rozkwit w pozornej anarchii, a w rzeczywistości kreują nowy system autorytarny.

Najlepszym tego dowodem jest marksizm, który opierał się na twierdzeniu, że instytucja państwowa zniknie, gdy ludzie będą na tyle niezależni, by sami mogli sobą kierować. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest więc obsadzenie stanowisk w rządzie ludźmi, ktorzy mają dobrą wolę rozwijania marksizmu i rozumieją tę teorię. Mimo, że marksiści władzę osiągnęli, zaczęli się zachowywać tak, jak inni ludzie przy władzy. Sympatycy zaczęli oskarżać ich o zdradę rewolucji i tak zaczęła się droga ku dyktaturze.

Michał Bakunin już w 1867 roku stwierdził, że to władza i pieniądz skłaniają ludzi do czynienia rzeczy wbrew społeczeństwu. Każdy, kto zasmakuje słodyczy "wielkiej polityki", dążyć będzie do tego, by przy tej polityce pozostać, bez względu na koszta społeczne. Anarchiści twierdzą, że nie ma innej drogi w stronę anarchizmu niż wyeliminowanie państwa jako czynnika ograniczającego społeczeństwo. Nie znaczy to, że da się to zrobić z dnia na dzień. Chodzi przede wszystkim o zaszczepienie wśród ludzi idei anarchistycznej wolności i walki z rządową (i nie tylko) przemocą przez jej wyeliminowanie, a nie zastępowanie inną.

Reformatorzy polityczni mierzą swoje postępy tym, jak blisko są już osiągnięcia władzy. Tymczasem anarchiści kierują się tym, w jakim stopniu zredukowano zakazy i rozwinięto indywidualne możliwości wyboru jednostki.

Geneza rządu

Obok nowoczesnych społeczeństw konsumpcyjnych, rozwijają się również społęczeństwa oparte na komunach. Zamieszkują one bardzo różne obszary, puszcze, pustynie, a nawet Arktykę. Mimo wszystko, posiadają one podobne struktury organizacyjne swoich lokalnych społeczności; można wysunąć tezę, że prehistoryczne gromady ludzkie były zorganizowane w podobny sposób.

Nie ma tam rządzących, szefów; rządzonych i poddanych. Codzienne decyzje podejmuje się na zasadzie consensusu. Anarchiści nie namawiają do struktur pierwotnych komun, lecz fakt, zę przodkowie nasi mieszkali w takich komunach przez miliony lat, wysuwają jako argument, że rząd nie jest czynnikiem potrzebnym do istnienia społeczeństwa.

To jednak stawia przed anarchistami pytanie: jeśli pierwsze społeczeństwa ukształtowały się na zasadach anarchizmu, to pierwsze rządy musialy niewątpliwie wyrosnąć z anarchii. W jaki sposób do tego doszło? Nie ma niestety żadnych historycznych wzmianek na ten temat, istnieją jedynie hipotezy.

Pierwsze plemiona zajmowały się uprawą roli. Ich życie było w całości zależne od natury. Niezmienne cykle przyrody określały życie pierwszych plemion. Stąd właśnie próby zgłębienia praw przyrody przez jej obserwowanie (na przykład gwiazd). Wymagało to dużych umiejętności, lecz dawało dużo satysfakcji. Status społeczny ludzi umiejących "władać naturą" zdecydowanie wzrastał; zaczęli być uważani za magików, a tym samym rezerwowano im prawo decydowania. W ten sposób mogły powstawać pierwsze ośrodki wladzy.

Mogło być też tak, że pierwsi farmerzy byli nękani przez najeźdźców, któzy grabili ich zbiory. Najeźdźcami tymi mogli być równie dobrze ex-farmerzy, których zbiory uległy zniszczeniu. Z czasem prawdopodobnie różnice między najeźdźcami i magikami zaczęły się zacierać; plemionami zaczynali rządzić ludzie posiadający "zdolności magiczne", wykorzystując do zachowania porządku przemoc. Charakter rządów, w których rządzący uznawany był za wysłannika Boga, istniał jeszcze w średniowieczu i później, jako (najczęściej) monarchia.

Demokracja

Monarchia (w różnych wydaniach) była obowiązującym systemem rządów przez ponad pięć tysięcy lat. Od niecałych dwustu lat jej miejsce zajęła demokracja.

"Rząd ludzi przez ludzi i dla ludzi", to poetyczne określenie "ludzi" w odmiennych znaczeniach: ludzi jako nieokreślonej większości oraz ludzi jako pojedynczych jednostek. Oznacza to ich władzę nad masami (w tym i indywidualistami), nałożoną przez rządzących za zgodą większości. To jest właśnie idealna demokracja.

Prawo wyborcy w kraju demokratycznym, sprowadza się do wyboru "tych", którzy będą sprawować władzę z przyzwolenia większości, a co za tym idzie - zgadzają się na bycie rządzonym przez każdego, kogo wybierze większość. Dla anarchistów jest nie do pomyślenia, by zgodzić się na podporządkowanie się władzy, na którą głosowano. Glos oddany na konkretną osobę, czy partię oznacza zapatrywania głosującego. W chwili, gdy do władzy dochodzi osoba lub ugrupowanie, na które nie głosowaliśmy, mamy do czynienia z pogwałceniem naszej wolności, gdyż bez względów na nasze przekonania będziemy musieli się podporządkować władzy wybranej przez innych. Anarchiści nie mogą zgodzić się z oddawaniem własnej wolności w ręce obcych im ludzi, zwłaszcza, że rpzegłosowanej mniejszości nie pozostawia się żadnej alternatywy, poza biernym podporządkowaniem się nowej władzy.


Poprzednie rozdziały
Następne rozdziały

prawa Zwierząt, prawa człowieka
wróć na stronę główną